Mój nowy sposób pielęgnacji skóry twarzy | Efekty po miesiącu stosowania Neutrogena Visibly Clear Spot Proofing
Życie pani kierowcy czy tudzież pasażera nie jest łatwe dla skory. Częste zmiany wody, działanie przeróżnych mikroelementów zawartych w powietrzu i zmiany klimatu nie rozpieszczają mojej twarzy. Zazwyczaj po powrocie z trasy moja skóra musiała się regenerować. Od jakiegoś czasu jednak problem wyprysków praktycznie przestał mnie dotyczyć, a wszystko zaczęło się od kampanii w Streetcome... I to nie tak, że nie stosowałam żadnych preparatów, czy nie dbałam o skórę. Uwierzcie, że próbowałam dziesiątek produktów i jedne albo nie robiły nic, albo pogarszały sprawę. Problemy ze skórą to także nie był efekt źle dobranych kosmetyków kolorowych bo tych na co dzień nie stosuję. Kolorówka od święta i na randkę. Na co dzień wybieram naturalność.
Woda wodzie nierówna!
Z największym natężeniem wyprysków na twarzy dotychczas zmagałam się po powrocie z trasy lub kiedy musiałam umyć twarz "w nie swojej wodzie". Efekt tego jest taki, że jeśli gdzieś wyjeżdżam to zawsze zabieram ze sobą wodę w butelce. I choć może czasem wyglądać to komicznie to dzięki temu teraz nie czuję dyskomfortu wychodząc z domu bez makijażu. Ba! Teraz tak mi dobrze, że na spotkania ubieram twarz tylko w ładną fryzurę.
Nie pacamy rękoma twarzy!
W ciągu dnia dotykamy rękoma tysięcy rzeczy, część z nich dotykana jest przez innych. Pewnie wiecie o tym, że nie każdy myje dłonie po wyjściu z toalety... o zgrozo! I tak dotykając wszystkiego zbieramy te wszystkie bakterie i inne cuda o których nie chcę nawet wiedzieć (ot tak, dla spokojniejszego snu). A później siadamy gdzieś rozmawiając z przyjaciółką i podpieramy się rękami, dotykamy nimi policzki, brodę czy podbródek. Te wszystkie żyjątka, które udało nam się skolekcjonować w ciągu ostatnich godzin przenoszą się na twarz, tworząc po prostu stany zapalne. Jeśli już muszę się podeprzeć to robię to wierzchnią częścią dłoni podkładając ją pod podbródek.
Dieta
Przede wszystkim zaczęłam pić dużo, dużo więcej wody. Nie żadnych źródlanych, gazowanych, smakowych itp. Po prostu czystej wody z kranu. Mam to szczęście, że mam dostęp do wody ze studni- co prawda trochę twardej, ale za to nie chlorowanej i nie uzdatnianej sztucznie do picia. Na dzień dzisiejszy wypijam dziennie około 1,5 litra, są to 3 moje ukochane kubki. Ale szukam jakiegoś fajnego- stylowego kubka filtrującego. Do tego oczywiście trzeba doliczyć wodę w żywności którą jednak w ciągu dnia spożywam.
Więcej zieleniny i żywności typu slow food. Nie będę ukrywać, że jestem mięsożercą i nie przewiduję przejścia na wegetarianizm. Za to w swoim codziennym rozpisie zajęć znalazłam czas na przygotowywanie żywności od podstaw. Sery, wędlinki, przetwory i masa, masa innych rzeczy. Nie ma dla mnie produktu którego nie dałoby się przygotować. Do produkcji zawsze staram się używać najwyższej jakości produktów i najlepiej tych pochodzenia naturalnego. Wiem, że nie każdy ma czas "na takie zabawy". Jeśli ja go nie mam, to jem to, co jest dostępne w marketach, ale zawsze staram się jeść naturalnie i zdrowo. I wcale nie oznacza to, że jestem fitloversem i nie tknę sernika z glutenem. Napiszę teraz coś strasznego: gluten jest zdrowy i potrzebny o ile nie chorujemy na nietolerancję glutenu.
Make-up won!
Zawsze zmywam makijaż od razu kiedy przestaje mi być potrzebny. Jeśli wychodzę w południe na obiad i akurat na tą okazję się maluję, to niezwłocznie po powrocie do domu zmywam makijaż. Staram się nie obciążać skóry bez powodu. Poza tym nie widzę logicznego sensu w tym, aby cały dzień chodzić z makijażem na twarzy kiedy przebywam w domu, nawet jeśli nie sprzątam, nie gotuję, nie piorę, nie doję, czyli kiedy, po prostu nic nie robię. Zanim ktoś mi zarzuci, że Przedmąż to ma strasznie, bo musi oglądać mnie taką na co dzień, to już spieszę donieść, że nie związałabym się z kimś kto uważałby mnie za ładną/ piękna tylko w make-upie. Taki związek wydałby mi się płytki i oparty tylko na wizualnym pożądaniu. Kobietki musicie uwierzyć, że bez makijażu jesteście piękne, bez względu na to co mówi otoczenie. Ale spieszę też donieść, że czasem można się przecież "odstrzelić" na randkę z wybrankiem :)
Myju- myju
Od około miesiąca stosuje nowy żel do mycia twarzy. I tutaj kampania Streetcome była strzałem w dziesiątkę bo produkty, które otrzymałam od Neutrogena okazały się być idealne dla mojej normalnej- delikatnie wrażliwej skóry twarzy z tendencjami z wyprysków. Żaden dotychczasowy płyn tak dobrze sobie nie radził i o żadnym nie powiedziałam jeszcze, że znów po niego sięgnę. A po ten sięgnę na pewno. Dwa razy dziennie, czyli praktycznie zaraz po wyjściu z łóżka lub po porannym spacerze do zwierzątek, do których zdarza mi się chadzać w pidżamce. :P I chwilę przed położeniem się spać; myję twarz żelem Neutrogena visibly clear spot proofing daily wash. Żel nie należy do najtańszych, bo kosztuje około 23 zł, ale jest za to bardzo wydajny. Przy codziennym, podwójnym stosowaniu przez miesiąc zużyłam około 1/3 butelki, więc całość powinna spokojnie wystarczyć na 3 miesiące. Przez kilka pierwszych dni stosowania było widać, że skóra się oczyszcza, wyprysków pojawiło mi się kilka więcej niż zazwyczaj. Z tym, że wypryski o wiele szybciej znikały i nie były tak zaognione jak kiedyś. Na dzień dzisiejszy powiedzieć mogę, że te nie pojawiają się prawie wcale. A jeśli już jakiś zawita to jest mały, niebolący, nieopuchnięty, nie straszący :P i bardzo szybko znikający. Zauważyłam, że w składzie żelu znajduje się kwas salicylowy, który z powodzeniem stosowany jest w kosmetyce celem walki z trądzikiem. Można o nim usłyszeć wiele dobrego, ale trzeba także uważać aby nadmierne jego stosowanie nie wysuszyło skóry. Ja jak do tej pory nie zauważyłam negatywnych skutków stosowania preparatów od Neutrogeny, ale ja nigdy nie miałam problemów ze suchą skórą. A i żel posiada pompkę co zdecydowanie ułatwia jego pobieranie.
Maseczki i peelingi
O maseczkach powiem tylko tyle, że stosuję dokładnie takie same jakie stosowałam pół roku temu, wszystkie naturalne i robione własnoręcznie. Jeśli jesteście zainteresowani tym jakie maseczki można przygotować w domu, to dajcie znać. Nie stosuję masek kupnych bo nie trafiłam na nic co by mnie zachęciło, ale przetestowałam dwie czy trzy, więc praktycznie nic. Natomiast jeśli chodzi o peeling, to raz dziennie stosuję Neutrogena spot proofing smoothing scrub. Ponownie produkt zawiera kwas salicylowy oraz nie zawiera tłuszczy. Drobinki w peelingu są dość małe i nie ma ich jakoś wybitnie dużo. Powiedziałabym, że przyjemnie masują twarz przy czym dogłębnie oczyszczają skórę. Po zmyciu produkty czuć, że skóra jest bardzo przyjemna w dotyku, bardzo aksamitna. I ten efekt bardzo mi się spodobał. Koszt zakupu peelingu i pojemności 150 ml to wydatek rzędu 25 zł. I tutaj nie jest już tak wesoło jak z żelem do mycia twarzy. Bo wydaje mi się, że produktu wystarczy na 2 miesiące i może kilka dni przy założeniu, że stosujemy go raz dziennie jak zaleca producent. Ale to zweryfikuje czas.
Ostatni krok w codziennej pielęgnacji- Nawilżanie
I tutaj także od miesiąca stosuję produkt z serii Neutrogena visibly clear spot proofing oil free moisturiser, czyli nawilżający krem do twarzy. Krem ma bardzo delikatną formułę, bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia tłustych śladów- zapewne dlatego, że nie zawiera w sobie tłuszczy- oleju. Cena produktu to 25 zł za opakowanie 50 ml. Wydaje mi się, że jedno opakowanie powinno wystarczyć na 2 miesiące z haczykiem. Produkt jest bardzo wydajny i wystarczy go niewielka ilość aby pokryć całą twarz. Powiedziałabym, że trzeba uważać aby nie położyć go za dużo. Krem zdaje się wyrównywać koloryt twarzy. Jestem z natury bladziochem, więc kiedy pojawiała mi się jakaś plamka na twarzy lub przebarwienie, to szczególnie rzucało mi się to w oczy. Ostatnio plamki przestały się pojawiać :) Skóra po kremie jest wybitnie nawilżona, sprężysta i wygląda na zdrową. Miałam go okazję wypróbować pod delikatnym makijażem i tu spisał się bardzo dobrze. Revlon colorsay się nie zwarzył, a przypudrowany matującym pudrem nie przeświecał się.
Podsumowanie | PRZED i PO
Przed miesiącem zmagałam się z wypryskami na twarzy, nie było ich jednak tak wiele żebym z tego powodu płakała po nocach. W kobiece dni było gorzej i wtedy faktycznie bez make-upu nie poszłabym do centrum handlowego. Nie dlatego żeby "nie straszyć", a dlatego żeby czuć się komfortowo. Na dzień dzisiejszy, czyli prawie miesiąc od kiedy wprowadziłam powyższe "zasady" w życie stan mojej skóry zmienił się diametralnie. Powiedziałabym, że make-up mógłby przestać istnieć, a korektory i fluidy to już w ogóle przeżytek. Na skórze przestały pojawiać się plamy, wypryski nawet jeśli się pojawią to są praktycznie niezauważalne. Skóra stała się sprężysta i odżywiona, a do tego delikatnie rumiana.
Neutrogena Visibly Clear Spot Proofing
O produktach z tej serii mogę wypowiadać się tylko w superlatywach. Żałuję tylko, że nie poznałam całej serii; wszystkich produktów w serii jest pięć. Wspomniałam Wam o trzech, a jest jeszcze tonik micelarny oraz żel myjący oraz maska do twarzy 2w1. Z tych dwóch najbardziej ciekawi mnie tonik micelarny, ogólnie produkty micelarne bardzo mnie zastanawiają i pewnie kiedyś przetestuję je na swojej skórze. Natomiast jeśli produkty Neutrogena będą w dalszym ciągu robić to co robią na mojej twarzy to na pewno z nich nie zrezygnuję. Ich cena nie jest jakoś wybitnie mała, raczej powiedziałabym, że są drogie. Ale jeśli popatrzy się na nie przez pryzmat wydajności- każdy starczy na 2 lub 3 miesiące stosowania; to nie ma takiej tragedii.
Komentarze
Prześlij komentarz